– Satysfakcja jest nie do opisania, dla człowieka, który przywykł do tego, że jest sprawny, normalnie się porusza a mu to odebrano, to jest po prostu bezcenne. Bezcenne. Ja nie tyle chodzę, co fruwam. Myślę, że to jest najlepsze podsumowanie – tak terapię na Wydziale Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii komentuje Jacek Różycki. Znany opolski mecenas od kilkunastu lat choruje na stwardnienie rozsiane. Jeszcze niedawno nie był w stanie ani stać, ani poruszać się bez laski.
– Gdy do nas trafił, zgłaszał także problemy z przenoszeniem przedmiotów w trakcie chodu. Bardzo ważny był aspekt równowagi oraz kontroli tułowia. Terapia była skoncentrowana na tym, żeby poprawić właśnie stabilność postularną w sytuacjach stania, siadu oraz chodu. To właśnie na tym polega cała idea i największa trudność – tłumaczy Wojciech Stefaniak, fizjoterapeuta i prodziekan Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej.
Po raz pierwszy Jacek Różycki na Politechnice Opolskiej był w marcu br., wziął udział w konferencji naukowej dotyczącej koncepcji Bobath (koncepcja Bobath jest wszechstronnym i zindywidualizowanym podejściem terapeutycznym, opartym o najnowszą wiedzę z dziedziny neurobiologii, kontroli ruchu i postawy ciała, którego celem jest optymalizacja sprawności ruchowej oraz potencjału osoby dotkniętej schorzeniem neurologicznym). – Byłem wtedy w szoku, ponieważ kilka godzin terapii Bobath przekłada się – o ile w ogóle – na wiele tygodni klasycznej neurorehabilitacji. Za drugim razem wiedziałem, że mam oczekiwać cudów. Cudu doczekałem się po jednym dniu – wspomina Jacek Różycki.
W listopadzie na uczelni odbył się Neuroweek, czyli wydarzenie skupiające fizjoterapeutów zajmujących się neurorehabilitacją. – Pan Jacek poruszał się o lasce, gdy do nas przyszedł. Chwiał się. W trakcie jednej sesji terapeutycznej udało się osiągnąć niebywały sukces: pan Jacek na wyznaczonym dystansie przeniósł dwie filiżanki wypełnione kawą. To dla nas to przede wszystkim dowód na to, że dobra, zindywidualizowana terapia w krótkim czasie przynosi efekty. W tym przypadku jak widać bardzo duże – mówi Wojciech Stefaniak.
– Fizjoterapia neurologiczna oparta o indywidualny plan, nastawiona na cele, jakie zgłasza pacjent powoduje, że pracujemy realnie nad nimi. Pacjent jest zmotywowany, bo to są jego cele, my mu tylko pomagamy w drodze do ich osiągnięcia – dodaje Wojciech Stefaniak.
– W mojej opinii rehabilitacja neurologiczna raczkuje, ponieważ wciąż niewiele wiemy o mózgu. Dopiero w ostatnich 10-20 latach dużo dowiedzieliśmy się o nim, więc myślę, że to jest bardzo obiecujące w neurorehabilitacji. Pojawia się wiele nowych możliwości, robotyka i znacznie więcej wiedzy z neurofizjologii. Myślę, że przyszłość dla następnych pokoleń terapeutów jest bardzo obiecująca – zauważa Marc Michielsen, instruktor fizjoterapii neurologicznej według koncepcji Bobath, członek zarządu międzynarodowego Stowarzyszenia instruktorów koncepcji Bobath (IBITA), kierownik oddziału rehabilitacji neurologicznej w szpitalu w Louven, który był gościem specjalnym konferencji Neuroweek. Od tego czasu Jacek Różycki stale współpracuje z fizjoterapeutami Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej.
– Do każdego pacjenta należy podejść indywidualnie, na początku oczywiście przeprowadzamy wywiad, badanie i orientujemy naszą pracę na potrzeby pacjenta: mówi z czym ma problem, nad tym się skupiamy. Pan Jacek najwięcej problemów zgłasza w zakresie funkcjonowania związanego z chodem, przemieszczaniem się, ale także z utrzymaniem równowagi, sięganiem po coś. To są najpilniejsze obszary pracy. To jest satysfakcja dla terapeuty, ale przede wszystkim dla pacjenta, kiedy widzi, że nasza terapia przekłada się na jego realne potrzebny związane z funkcjonowaniem codziennym. To, co osiągamy na sali terapeutycznej, ma się przenieść do życia codziennego – relacjonuje Tomasz Waraksa z Katedry Fizjoterapii Wydziału Wychowania Fizycznego i Fizjoterapii Politechniki Opolskiej. – To nie tylko praca na sali, dajemy także zadania domowe, pokazujemy inne sposoby aktywizacji jak np. pływanie. Sama sesja terapeutyczna trwa najdłużej 90 minut. Wszystko zależy od tego, ile wysiłku pacjent jest w stanie wytrzymać – dodaje Tomasz Waraksa.